Ostatni wieczór przed podróżą nie może być spokojny. Jest już po 20 a dopiero przed chwilą pierwszy raz zapięliśmy torby. Teraz to się dopiero zacznie: " hmm może jeszcze to? może tamto? to może to zamiast tego? a może tego nie biorę? to wezmę, wezmę...kurcze brać to czy nie brać?" Wszystko przez to, że M podnosi moją torbę i "czuje że jest za ciężka"... chociaż nasza waga łazienkowa jest dla mnie w tej kwestii łaskawsza i gdybym miała się sugerować tym pomiarem to mogę spokojnie jeszcze wyciągać rzeczy z szafy. Wiem o M, że ma swojej głowie istny GPS (taki szósty zmysł), może ma też aplikację do wyznaczania masy moich toreb.... Wrrrrr :) Już podobno zdarzyło się, że nasza waga wskazywała 18 kg a na lotnisku torba okazała się za ciężka. W najgorszym z możliwych scenariuszy albo pęknie nam zamek w jednej z nich i siłą rzeczy nie weźmiemy tylu ciuchów i butów albo będę się pozbywała nadbagażu na lotnisku o 5 rano ;-) Mam paszport, wizę, bilet, $$$ i tangle teezer = na dobrą sprawę mogę jechać tylko z tym!
![]() |
City Rock |
Super, że udało nam się zobaczyć ze znajomymi na małym spotkaniu pożegnalnym ;-) Pewnie będziemy nieraz wracać myślami do Katowic i zastanawiać się co tam słychać u wszystkich, u rodziny i przyjaciół. Pół roku (czy nawet niecały rok wyjazdu) może nie dla wszystkich oznacza pożegnanie na bardzo długi czas ale jedno jest pewne...będziemy daleko!
Szkoda,ze nas nie było.Udanej podrozy!
ReplyDeleteDziekujemy, dotarlismy do SA w jednym kawalku po ponad 24 h :)
ReplyDelete